piątek, 6 grudnia 2013

Część VI (:



Tumtumtumtutmutmtum, przynoszę wam szóstą część mojego opowiadania :3
 Powiem wam szczerze, że bardzo czekałam na  ten fragment (pewnie dlatego, że ON się pojawia -ale ciii to sekret ;))  i powiem nieskromnie, że ta notka chyba jest naprawdę dobra, ale ocenę, już zostawiam wam:)

                         Pragnę wam jeszcze podziękować bo dobiliśmy lekko ponad dwudziestu obserwatorów, po pierwszych pięciu notkach! Dziękuję i specjalnie dla was, wirtualny przytulas :3


Zapraszam do czytania (:
_______________________________________________________________________





Chłopak  z burzą  czarnych włosów postawionych na żel uśmiechnął się do niej odsłaniając białe zęby.
Stworzonko, które  przypominało kunę  także uniosło wargi i pokazało małe ostre ząbki, warcząc przy tym zabawnie.
„Szczerze mówiąc, to zwierze wygląda jakby chciało się uśmiechnąć” – pomyślała „ albo wylizać resztki jedzenia z zębów”. Obrzydziło ja trochę, ze myśli o takich rzeczach i natychmiast  skarciła się w duchu. Nie powinna teraz myśleć  o tym co robi a czego nie robi ten dziwny wybryk natury. 
- Ej. Nie nazywaj „wybrykiem natury” mojej małej Maddie. – powiedział  męskim, ale cholernie przyjemnym dla ucha głosem chłopak i  podrapała za uchem stworzonko, a ono w   odpowiedzi mruknęło, zamykając  czarne ślepia.- Aha,  i tak. Ona rzeczywiście się do ciebie uśmiecha. Nie radziłbym Ci  myśleć o niej w ten sposób, bo ja dość obrażasz, szczególnie kiedy stara się być dla Ciebie miła.– skończył rzeczowym tonem celując w nią palcem.   April nie potrafiła ukryć zdziwienia, oczy otworzyła szerzej i chyba lekko otworzyła usta. Starała się powiedzieć coś mądrego, lub przynajmniej adekwatnego do sytuacji, w której się znalazła, ale z jej ust wydobyło się tylko głośnie parsknięcie śmiechu.
- Że co?- powiedziała – Czy ty, nazwałeś to … to coś Maddie?  - powiedziała i znów parsknęła z pogardą.
- Skarbie, posłuchaj …- zaczął chłopak trochę urażony,  odgarniając grzywkę do góry.
- Żadne „skarbie” -  fuknęła i popatrzyła się wymownie na jego  bladą rękę, która nadal trzymał na jej ramieniu. Chłopak speszony  od razu ją cofną. – Zostaw mnie.- warknęła i odwróciła się w stronę kierunku jazdy.  Nie miała zamiaru rozmawiać z chłopakiem, którego nawet nie zna.  Chłopak położył się na  oparciu jej siedzenia, tak, jak zwykle ona kładła się na ławce, podczas pierwszej lekcji  poniedziałek.
- Podejście drugie – mruknął wyraźnie rozbawiony. – wiem jak ci pomóc.- powiedział niby od niechcenia  ściągając Maddie z czubka jego głowy. April  starała się ukryć swoją ciekawość, ale pomimo to odwróciła się w stronę  chłopaka i nadstawiał uszu. Ten  zaśmiał się cicho.
-  Jestem Miles.  No, wiesz jakby dziecko nie wiedziało gdzie ma wstawić literę „s” w  nie pełnym wyrazie „ mile”. A to jest Maddie. Maddie, to jest April Lee. – zwrócił się do kunowatego stworzonka. Mina dziewczyny stężała. Nie miała ochoty się bawić w żadne gierki, a tym bardziej  udawać, że ma ochotę rozmawiać z tym chłopakiem z takim miejscu i na taki temat.  Ściągnęła i uniosła brwi.
- Jak  możesz mi pomóc?-   zapytała oschle, drżącym głosem.  Twarz chłopaka spoważniała, a on sam potarł rękawem czarnej skórzanej   kurtki czoło.
- Musisz teraz ze mną wyjść. Wyjechać razem  ze mną z miasta.- powiedział poważnie a uśmiech seksownego psychopaty  znikł z jego twarzy.  Dziewczyna otworzyła szeroko oczy  i zaniosła się pogardliwym śmiechem myśląc, ze to dowcip.  Kiedy jednak Miles nie zareagował podobnie, dziewczyna  przestała i wyglądała na bardziej złą niż zmieszaną.
- To żart tak? Cholera, jak myślisz, że to było…- nie dokończyła.
-Nic nie myślę April. Chcę Ci pomóc. Cholera… Ja muszę Ci pomóc, rozumiesz? I albo pójdziesz teraz ze mną i zabiorę cię w miejsce gdzie będziesz bezpieczna, albo stanie się cos strasznego.-
-Czyli co? Pójdę do lekarza zamkną mnie w wariatkowie na kilka lat ale potem nie będę miała już żadnych problemów ze wzrokiem? Nie będę miała zwid?  Lepsze to, niż  wyjechać z obcym chłopakiem za granice stanu- zakończyła przeciągając.
„Co to ma być?  On robi ze mnie idiotkę?” – dodała w duchu.
Miles uderzył ręką w oparcie jej fotela
- Nie robię  z ciebie idiotki. Ale nie mogę Ci nic więcej powiedzieć, rozumiesz? Chyba, że ze mną pójdziesz….-  April wstała momentalnie i zarzuciła włosy do tyłu. Wrzuciła szybko  szkicownik do torby i podeszła do drzwi,  mieszkała jedne przystanek dalej, ale nie miała siły, słuchać głupstw, od chłopaka bez tożsamości. Miles także wstał i złapał ją za przegub a Maddie syknęła przeciągle.
- W takim razie, uważaj. Przygotuj się na jutro. Weź torbę i spakuj tam wszystkie potrzebne rzeczy. Telefon też. Tylko przełóż kartę sim do jakiegoś  starego rupiecie a im  oddaj swój prawdziwy, rozumiesz? -   wpatrywał się w nią tak intensywnie, że musiała kiwnąć, chociaż tak naprawdę nie rozumiała o co chodzi.  – O  rodziców i brata się nie martw im nie powinni nic zrobić.- dodał pod nosem i odwrócił wzrok a ona od razu wypadła w transu.
- Co? Jak to nie powinni im nic zrobić? Jacy oni? O czym ty mówisz?- prawie krzyknęła, ze złości, ze nic nie rozumie a chłopak cały czas mówi zagadkami.  Kiedy tramwaj zahamował a drzwi  momentalnie się otworzyły, Miles znów na nią patrzył swoimi przenikłymi zielonymi oczami, jedno było chyba trochę bardziej niebieskie…
- Idź. Szybko. Nie mogą zobaczyć, że zemną rozmawiałaś.  Za wszelką cenę, im nic nie mów na swój temat. Postaram się Ciebie odnaleźć. – To mówiąc wypchnął ją z tramwaju, na chwilę przed tym jak drzwi się zamknęły a  maszyna potoczyła się mozolnie do przodu.  Dziewczyna  stała sama na pustym przystanku  a wiatr rozwiewał jej włosy. Stała tam tak jeszcze chwilę w zupełnym otępieniu.
- CO?  CO?! -  zaczęła krzyczeć i z całej siły tupać w chodnik-  O co w tym do cholery chodzi? Dlaczego miałam gdzieś z nim jechać? Kto mnie zabierze? – poczuła  jak łzy powoli napływają jej do oczu – Czemu mam się nie martwić o rodziców i Adama? – krzyknęła  tak głośno, że zabolała ja gardło.  Kopnęła z całej siły  w ławkę, która stała niedaleko, a ta cicho zabrzęczała. Nic nie rozumiała. W głowie kłębiło jej się tysiące pytań, a niestety na żadne nie znała odpowiedzi.

W pokoju, który był cały wytapetowany w róże, kłębiły się chmury z kadzidełka. Panowała w nim zupełna cisza, a cztery postacie siedziały nieruchomo  w kole, pogrążone w jakimś dziwnym transie, dopóki ktoś gwałtowanie nie zapukał w drzwi. Stary, choć melodyjny głos potoczył się echem po ścianach, zezwalając na wejście.
Miles wpadł do pomieszczenia  trzaskając drzwiami. Zmierzwił włosy ręką, chodząc tam i z powrotem.
- Kochanieńki  otwór proszę okno, bo tu strasznie gorąco i duszno – powiedział inny  o wiele starszy głos, kiedy jego właścicielka zaczęła się podnosić.  Chłopak skinąwszy  posłusznie głową podszedł, otworzył okno  i ręką zaczął wygarniać opary ze środka pokoju.
Ktoś zdmuchnął świeczki.
Ktoś mlasnął.
A ktoś się zaśmiał.
Po chwili, pomieszczenie zalało ciepłe światło, dochodzące  od starej lampy, która stała  w rogu.  Twarze tajemniczych  postaci były teraz dobrze widoczne. Sześcioletnia dziewczynka przytulała do siebie mocno, pluszowego króliczka. Chłopak w wieku około dwunastu lat  przeciągnął się wyciągając ręce do góry.  Młoda kobieta z kocimi rysami, rzuciła Milesowi zawistne spojrzenie poprawiając włosy. Ten jednak zupełnie ją zignorował. Starsza pani, która zapalała światło usiadła na bujanym fotelu, który stał koło okna i zaczęła uważnie wpatrywać się w jakiś nieznany punkt, po drugiej stronie ulicy. . Mała sześciolatka, wstała  i wymachując pluszakiem, chwiejnym krokiem podeszła do fotela i  wspięła się na kolana staruszki. Miles potarł czoło i oparł się o ścianę.
- Nie chciała prawda? – szepnęła staruszka, a chłopak w odpowiedzi kiwnął głową. – Powiedziałeś jej to, co ci kazałam?- spytała ponownie i znów w odpowiedzi dostała tylko kiwnięcie. Kocia dziewczyna prychnęła a  młodszy chłopak wyprostował się i nadstawił uszu.
-Jak to nie chciała?  Żarty sobie stroisz?  Mówiłam, trzeba było wysłać mnie…- fuknęła, ale od razu zamilkła kiedy staruszka podniosła palec.
-Tamaro. Nie będę tego przerabiała po raz kolejny. To nie ty, miałaś zostać wysłana. W wizji, było wyraźnie pokazane, kto ma być jej strażnikiem. – zakończyła ostrym tonem.
- A czy w Wielkiej Wizji nie wyraźnie  pokazane – powiedziała przedrzeźniając  starsza panią- że  każde jego potknięcie -  w tym momencie kiwnęła głową  w stronę Milesa – działa na naszą niekorzyść?  Czyli teraz na dobra sprawę wszystko przegraliśmy… - skończyła z wyrzutem. Młodszy  chłopak popatrzył na nią z jakimś dziwnym wyrazem twarzy, a  dookoła niego przez chwilę zamigotała różnokolorowa  mgła.  Miles zacisnął pięści i już miał cos powiedzieć, ale przez okno wleciał wielki srebrno złoty ptak i usiadł na oparciu bujanego fotela.  Zapadła niezręczna cisza, która była przepełniona, zachwytem, niepokojem i szczęściem.
-Jesteś Midelton-  zaśmiała staruszka gładząc delikatnie głowę ptaka –  Brakowało mi Cie, stary pryku! Zaczynałam się niepokoić! – i znów się zaśmiała a ptak uszczypnął ją przyjacielsko w ucho-  Wrócił, więc Tamara, nie masz się o co martwić. Jestem opiekunem wizji, a Midelton wrócił. To nie może zwiastować nic złego, czyż nie? – zapytała ciut bardziej napiętym głosem w stronę dziewczyny o kocich rysach, nazywanej Tamarą, po czym zwróciła się w stronę Milesa-  Kochanieńki. Czeka Cię nie lada wyzwanie, ale wierzę, że mu podołasz. Podejdź tu, no proszę, chodź, chodź – przygarnęła chłopaka do siebie,   a ten kucnął przy bujanym fotelu. -  Widzisz księżyc? Właśnie wyjrzał zza chmur, o tam.  Piękny prawda? – zapytała z nutą zachwytu w głosie- A teraz posłuchaj.  Kiedy  ktoś z senioratu, staje się opiekunem wizji,  jego Dajmon go zostawia. Nikt  nie wie, gdzie idzie i co tam robi albo czym się zajmuje – zaczęła z namysłem – to jest bardzo kłopotliwe, nie mieć przy  sobie Dajmona, ale o tym wiesz. Wiele z nich nie wraca i ich właściciele umierają, bo zagubiła się jakaś część ich samych.  One same, też nie wiedzą co ich czeka, ale mimo to, trwają  uparcie w wierze, że się uda i powrócą do domu, niezależnie  od tego, co się stanie. I teraz ty – zwróciła swoje nieziemsko niebieskie oczy ku Milesowi – musisz odbyć swoją wędrówkę. Nie wiesz co Cię tam czeka i nie wiesz co się stanie, ale musisz wierzyć. Bo od Ciebie i od tej dziewczyny zależy bardzo wiele. – skończyła i przytulając  mała dziewczynkę do piersi  znów popatrzyła na księżyc.
-  Obstawiam, że wywiozą ją jutro rano. Za ile mam jej zacząć szukać? - zapytał ochrypłym głosem.
- Najlepiej od razu. Masz sześć godzin na przyjazd służb do jej domu. Musisz zacząć jej szukać, już teraz, nawet jeśli do rana będzie w swoim własnym łóżku.- szepnęła z goryczą w głosie. Sześciolatka zsunęła się jej z kolan i położyła się na starej, eleganckiej kanapie. Miejsce dziewczynki zajął Midelton, bardzo zadowolony z tego, że ma teraz staruszkę tylko dla siebie.  Chłopak wstał, wytarł ręce   i nachylił się  do staruszki  po czym mocno ją  przytulił.
- Niedługo się spotkamy- szepnął – Kocham Cie babciu- powiedział, czując gulę w gardle. Za nim wyszedł  poczochrał trochę młodszego chłopaka, powiedział „dobranoc” małej dziewczynce i zupełnie zignorował Tamarę.

Siedział teraz w swoim czarnym    i co chwile pocierał twarz przywołując w myślach raz po raz sytuację, która miała miejsce  przed chwilą w mieszkaniu jego babci.  Rzucił ostatnie tęskne spojrzenie w stronę okna, przy którym wciąż stała babcia.
- Więc, panno Lee, jedziemy cię szukać – powiedział kąśliwie pod nosem, głaszcząc  mruczącą Maddie. Miles nacisnął pedał  gazu, podkręcił regulator głośnika i z zawrotną  prędkością  wyjechał z małego  osiedla,  w stanie Alabama.




8 komentarzy:

  1. Idealne. I nie mylisz się jedno z lepszych, muszę się przyznać, że dopiero teraz mnie wkręciło i nie mogę się doczekać następnej notki. Nowe postacie wydają się ciekawa, nie wiem dlaczego, ale przypadła mi do gustu staruszka. Kojarzy mi się z pewną postacią, ale długo, by tłumaczyć.
    Oby następne były jeszcze bardziej pochłaniające, tajemnicze i zaskakujące jak ta !
    Uwielbiam Cię ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę tego przeżyć, że to już koniec rozdziału. Było tak GENIALNE ! *_*
      Nie .. ten rozdział jest lepszy, niż rozdział książki którą czytam xd
      Mam nadzieję, że się postarasz i wena i natchnienie natchnie cię za 1... 2. ...3.... ! xd
      Czekam na kolejną notkę ! A, jeśli pojawiłaby się staruszka, troszkę więcej tego typu opisy, bo to najbardziej rozbrajają system. Nie no jestem pod wrażeniem !
      OMG *.*
      Mega, Mega, Mega ! *_*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hahah nie no,żartuję, tak piszą tylko ułomy XD Zajebisty rozdział XD Żegnaj Alabamo <3 Imperio Pisz następny Rozdział , Uwielbiam twojego bloga i to, że na szczęście twoja dysleksja się wtedy wyłącza XD Muszę skończyć czytać PJ , bo muszę założyć bloga XD (który to już, szósty?) XD I muszę się poduczyć od najlepszych (tak o ciebie mi chodzi XD) Staruszka jest zaje i wgl nie mogłaś tego lepiej napisać, a jak mogłaś to wow XD Do następnego rozdziału :***

      Usuń
  3. Hejj to znowu jaa :3 mam małą niespodziankę (o 4 nad ranem XD) Wchodź: http://hermiona-riddle-dracolove.blogspot.com/ XDXD

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity *.*
    Jeden z lepszych x3
    Strasznie podobała mi się część ze staruszką, Tamarą i resztą xD
    Fajnie by było, gdyby znów się pojawili ^.^
    Mam nadzieję, że wena ci dopiszę i szybko dodasz następną część ;3
    Pozdrawiam, Snookey :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskoczyłaś. Totalnie.
    O ile pamiętam nie skomentowałam wcześniejszej notki trochę z braku czasu, bo ledwo wiążę koniec z końce... tak to jest kiedy czyta się książki, dostaje się je potem na urodziny, kolejne na święta, na głowę przypada jeszcze szkoła, własny blog, a na dokładkę koleżanki, które o coś proszą...
    Jak ja uwielbiam weekendy... te chwile wytchnienia...
    A przechodząc do rozdziału. Pewnie odrobinę się rozpiszę, ale mam nadzieję, że wytrwasz :D
    Błędy były minimalne. Od tego zacznę, bo chwałę na koniec zostawię :3
    Parę literówek, chyba nic więcej. W końcu każdy je popełnia, a szczególnie ja xd wciąż nie mogę z tego, że napisałam: "chlopacy", zamiast "chłopacy", albo wgl "chłopcy". Haha C:
    Podooooobała mi się:
    * kuna Maddie (wyślij mi taką, proszę! obiecuję, że się nią dobrze zaopiekuję i nie pozwolę, żeby Ap jej coś zrobiła XD )
    * Miles (Oh God. już go kocham <3 )
    * wszyscy mówią staruszka, a ja mówię: dziewczynka! tak, to naprawdę fajna postać. mała dziewczynka, która jest wnuczką tej staruszki... i szczerze podejrzewam, że w przyszłości mogłaby ona być strażnikiem (??) tak jak Miles i mogłaby się zbuntować przeciw tamtym i zrobić wielkie BUM! taaaak, mam wybujałą wyobraźnię)
    * ekhm... no sama nie wiem, zachowanie Ap trochę mnie zdziwiło... czemu? Ona trochę tak jakby szybko zaufała Milesowi (ale to może dlatego, że jej się podoba!!) i zaciekawił mnie fragment pisany kursywą (o tak! wiem, jak to się nazywa, taki szpan XD)
    Dalej... nie mogę się doczekać kolejnej notki i zapraszam do siebie na 5 rozdział :D
    www.white-and-black-angels.blogspot.com (w końcu wzięłam się w garść i go napisałam :3 )
    P o z d r o w i o n k a od wiernej fanki kuny Maddie, Ells
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej Em, słucham twoich muzyczek i jako zagorzały Gleeks protestuję xD Masz w 9. Napisane Lucky (...) -Glee version. W Glee to śpiewali Sam Evans i Quinn Fabrey, chyba w 2 sezonie :3 I to na 10000% to nie są oni. Czy to aby nie jest cover coveru Glee? Bo Glee zrobiło cover Lucky Jasona Mraza , a to nie jest też to :D hahah XD (jaki protest w komentarzu XD )

    OdpowiedzUsuń