sobota, 26 października 2013

Część 1 - zaczynamy blogować:)

Hej;)
Oto pierwsza notka na tym blogu. będzie trochę dłuższa niż kolejne, żeby was zachęcić i te sprawy ^^
Mam nadzieję, że wam się spodoba ( i, że sam szablon też wam się podoba)  i, że zostaniecie na dłużej:)
Zapraszam do komentowania, obserwowania (dół bloga), zaglądania do zakładek i konstruktywnej krytyki, bo taka zawsze jest mile widziana:)
Do zobaczenia!:)
A tu coś jeszcze na dobry początek!
http://www.youtube.com/watch?v=6R07r5kH9N0

_________________________________________________________________________________________________


       Jeżeli to czytasz, to być może jesteś w niebezpieczeństwie.  I to bardzo duzym niebezpieczeństwie.
Pamiętaj o tym.  Pamiętaj, że nikomu nie możesz ufać. Nie możesz wychodzić z szeregu. M A S Z  być szarą myszką, dla własnego bezpieczeństwa. 

    Kiedy nauczyciel wychowania fizycznego, od niechcenia  zapyta się, czy wszystko u Ciebie dobrze ze zdrowiem, powiedz, że tak, oczywiście i odejdź. Jak najszybciej.
   Kiedy  dyrektorka wyślę, Cię do lekarza „na rutynową kontrolę”, odpowiadaj krótko i zwięźle. Najlepiej kłam.

Nikomu nie mów o tym co widzisz.

O tym co wiesz o innych.

O tym co czujesz.

A teraz idź. Przekaż to innym, takim jak ty. Ale nie wzbudzaj podejrzeń.

Oni o nas wiedzą, a my wiemy o nich.
Zaryzykuj.

Ale pamiętaj.
Oni boją  się Ciebie,  a  ty  nie powinieneś bać się ich…

 

 

  April delikatnie nacisnęła  na metalową klamkę w kolorze starego złota i popchnęła  drzwi.  Małe srebrne dzwoneczki  wiszące przy framudze  wydały czysty  dźwięk sygnalizujący  przyjście nowego klienta.  Natychmiast po przekroczeniu progu  dziewczyna wciągnęła do płuc  zapach imbirowych ciasteczek, wanilii i cytryny.  Należał do jednych z jej ulubionych zapachów.  Skinęła  głową w stronę starszej pani Colbert, właścicielki lokalu, która teraz  stała za ladą i parzyła herbatę.  Niebieskie oczy  starszej pani na chwilę rozbłysły,  małe zmarszczki dokoła oczu i ust się pogłębiły  a kąciki ust delikatnie się uniosły. Momentalnie  dziewczynie zrobiło  się słabo, a  obraz przed oczami  się rozmył i zmienił.  W  miejscu starszej  pani  zobaczyła młodą kobietę z pięknymi długimi blond włosami  upiętymi  niebieską wstążką. Niebieska sukienka okalała jej łydki,   a sama kobieta uśmiechała w dość zimny sposób.  Tylko oczy pozostały te same. Zawsze po oczach rozpoznawała  czy to ta sama osoba, czy może jednak nie zwariowała.  Jednak  to trwało tylko ułamek sekundy.  Znów zakręciło jej się w głowie a po chwili na miejscu młodej dziewczyny znów pojawiała się starsza pani. Ostatnio takie rzeczy zdarzały jej  się często. Za często.  Przetarła szybko oczy, po czym rozejrzała się po małej kafeterii. W rogu pod wielkim obrazem , którzy przedstawiał  zachód słońca  siedziała jakaś para. Chłopak opowiadał coś dziewczynie, jedną dłonią ujmując jej delikatną dłoń a  drugą  żywo gestykulując.  Czternastolatka uśmiechnęła się do siebie i wzrokiem zaczęła  szukać mojego stolika.  Kiedy okazało się, że jest wolny  swobodnym krokiem  ruszyła  w stronę starej drewnianej ławy, stojącej  przy dużej szybie,  z widokiem  na rynek. Zanim usiadła  musnęła ręką czerwony pled, który leżał na stole. Pamiętała  ile razy pani Colbert opowiadała jej  historię, „ile to się namęczyła żeby tą derkę kupić”.  Aż trudno pomyśleć, że ta miła starsza pani, kiedyś wyglądała tak władczo i zimno. Westchnęła  cicho i odsuwając krzesło  rzuciła swoją torbę od Alex’a Chung’a , którą tata  przywiózł  jej  z delegacji w Europie na kolana  po czym zmęczona  osunęła się na krzesło.  Przetarła twarz ręką i podparłam się na łokciu.   Za oknem kłębiły się chmary ludzi.  Gdzieś  w tłumie dostrzegła  małą dziewczynkę w żółtym  płaszczyku , która   pchała mały różowy wózek dla lalek. April  chłonęła widok  zapewne drogiej zabawki. Wyglądał wspaniale.   Pewnie gdyby była młodsza dałaby się pociąć za taki wózek.  Zabawki dla dzieci  nadal są dostępne w sklepach, ale ich cena wzrosła czterokrotnie. „Dobrze, że Adam, ma jeszcze swoje stare zabawki w dobrym stanie” pomyślała. Z początku zdziwiła ją  ta myśl, ponieważ ostatnio rzadko myślała o siedmioletnim bracie. Miała swoje problemy.    Spuściła głowę i skierowała  wzrok na   granatową skórzaną listonoszkę, która przypominała raczej grubą teczkę, wypchaną  szkolnymi książkami niż  ekskluzywną torebkę od znanego włoskiego projektanta.  Odpięła  klamrę i  wyciągnęła ze środka mechaty piórniki od NICI  i  stary  zeszyt z okładką w arbuzy. Można powiedzieć, że to był  jej pamiętnik. Przez pewien okres czasu w ogóle do niego nie zaglądała, a kiedy ostatnio znalazła go  w pokoju, podczas sprzątania, zdecydowała znów z niego korzystać.   April  otworzyła notes na pierwszej stronie.  Pierwszy wpis pochodził z przed dwóch lat, kiedy była w szóstej klasie i był napisany  już wyblakłym piórem.

 Początek Września  2111 r. 

Czy przyjaciółka nie jest od tego, żeby czasem  dać kopa w tyłek i powiedzieć,

 
że robisz coś nie tak?
Chyba jednak nie, prawda, szanowna W.K?

 

To napisała  wtedy kiedy na początku roku szkolnego  pokłóciła się z Wandą Kometry, swoją ówczesną przyjaciółką, o to, że upiła się na imprezie i nic jej nie powiedziała.  Dziewczyna odpędziła od siebie to wspomnienie i  dalej zaczęła czytać swoje własne wpisy. Do końca września nie napisała  w sumie nic konkretnego, prócz  kilka cytatów, które wtedy wydawały jej  się ważne, i jakieś przemyślenia o tym „jakie to czytanie książek nie jest fajnie” . Ostatni wpis z września lubiła chyba najbardziej i często go przywoływała.


Koniec września 2111 r.

Czasem bym chciała żyć w innych czasach. Na przykład podczas II wojny Światowej i umrzeć za jakąś konkretna i ważną sprawę.



Mimo to, że  od wpisania tych trzech wersów minęły  prawie dwa lata, opinia dziewczyny  nie zmieniła się na ten temat. 
- To chyba  jedyna myśl, która towarzyszy mi przez  tak długi okres czasu- burknęła do siebie, odrzucając włosy na bok i przerzucając kilka kartek do przodu jednocześnie. Zatrzymała się na jednym z ostatnich wpisów   z przed  około półtora roku.  Był  tam też wklejony  kawałek gazety, który zawsze wzbudzał we niej  wewnętrzny niepokój. 

 

 

Koniec Lutego 2111

ZACHODNIA AMERYKA ZAATAKOWANA PRZEZ CHINY!
PREZYDENT WPROWADZA STAN WOJENNY.

Linie samolotowe wstrzymane!  Strajkujący wychodzą na ulicę!  Ameryka w  chaosie!

Nevada, Kalifornia i Oregon zaatakowane przez Chiny! Co na to rząd USA?
Jak donoszą najświeższe fakty, prosto z samej stolicy, Chiny zrzuciły na Amerykę bomby jądrowe. Prezydenci stanów dziś  rano otrzymali specjalne polecania  związane z wczorajszym nalotem, wiąże się to także z nową polityką.

„- Musimy zmniejszyć ilość stanów, inaczej nie damy rady zapanować nad  sytuacją w kraju.  Każdy stan  ma zawrzeć Unię z dwoma innymi. Inaczej nie damy rady” – cytujemy naszego premiera.

Ale czy na pewno nie damy rady? Czy Ameryka w ten sposób ma  z prochów powstać czy w proch  się obrócić?


„To, czy przeżyjemy wybuch bomby atomowej zależy w dużej mierze od tego, jak blisko wybuchów będziemy się znajdować i jaką ilość remów, czyli jednostek promieniowania, przyjmiemy. Jeśli jesteśmy bardzo blisko, promieniowanie jonizujące prawie natychmiast zniszczy nasz układ nerwowy. Nawet jednak jeśli znajdujemy się dalej, nie mamy dużych szans na przeżycie”

-Tak myślało  społeczeństwo jeszcze około sto lat temu. -
Dziś zapewniamy dla państwa, że skutki zrzucania bomby nie będzie miało tak tragicznych skutków. Nasi ekolodzy i naukowcy z całego świata  już znacząco osłabili  moc wybuchu.  Nie oznacza to jednak, że nikt nie zginął. Dla pewności radzimy pozostać w domach. W ciągu najbliższych kilku dni  pracownicy socjalni do każdego domu w stanie powinni przynieść specjalne leki na   poprawienie  odporności na promieniowanie…

Niestety to, co planuje prezydent i władze naszego kraju, jest tajemnicą rządową.

CZYTAJ DALEJ 
STRONA  : 53!

 Dalej już tekst był pisane przez Ap, jej  dużym  ozdobnym pismem :

Czy tata wróci do kraju z Europy? Skoro nie ma połączenia między Berlinem a Nowym Jorkiem?  Jak o tym myślę to chce mi się płakać… Czy tata wróci? On tam nie może zostać! Może mu pomoże to, że ma otworzyć tą nową firmę Indiana? Nie to bezsensu -  w tym miejscu na kartce widniała mała płacząca buźka, dalej pisałam od nowej linijki – Ostatni raz się tak bałam, jak się dostał do tej tajniej jednostki wojskowej w Iraku, dobrze, że nie mógł wtedy jechać podpisać papierów bo miał operację nogi.

Kocham Cie tato.

Będę się o Ciebie modliła.

 

 Wzruszyła  ramionami po przeczytaniu kawałka gazety. Tata wrócił   do kraju bez większych komplikacji. Ona wraz z bratem miała pół roku wolnego od szkoły.   Mama co prawda poszła do pracy, jako lekarz  od chorób zakaźnych ale z programu badawczego dostała jakąś super-mega wypasioną szczepionkę , która zmniejszyła szansę posiadania jakichkolwiek powikłań  po promieniowaniu do minimum.  Stan wojenny? Najpierw się tym przejmowała, ale w sumie  nie zmienił on niczego w jej życiu. Stan wojenny trwał nadal już od  półtora roku.  Trwał kryzys, ceny produktów poszły ostro  w górę, ale  jej rodzice dobrze zarabiali więc z tym  nie było większego problemu. Na chwilę odwróciła wzrok  od zeszytu i  znów spojrzała przez okno.  Mała dziewczynka wciąż stała na placu kołysząc  wózkiem, co chwilę spoglądała w stronę małej kolejki do sklepu mięsnego. Kobieta o kruczoczarnych włosach  i sercowatej twarzy coś do niej krzyknęła i pomachała do niej małą dłonią. Dziewczynka odmachała i wróciła do swojej lalki, którą właśnie wyciągnęła z wózka.  Wzrok małolatki na chwilę spoczął na czternastolatce. Jej  duże niebieskie oczy intensywnie wpatrywały się w dziewczynę.  Nagle April  przeszył intensywny ból w skroniach.  Złapała się za głowę  i starała się  odwrócić  wzrok od  małej dziewczynki. Na nic. Dziewczyna cicho jęknęła a ostry ból  przeszył także  kręgosłup. Zamknęła oczy i cicho  zaszlochała, jednak kolejny  atak bólu kazał jej otworzyć  oczy. Popatrzyła w miejsce gdzie stała dziewczynka. W jej miejscu stałe na wpółżywe dziecko.  Czarne rozpuszczone włoski, teraz były upięte w luźne warkocze, w które były wplecione różowe kwiaty. Dziewczynka miała twarz bladą jak kreda  i chudą jak szczapa. Pod oczami były niesamowicie  duże wory, które świadczyły  o tym, że dziewczynka długo nie spała.  Była ubrana  w poszarpaną  niebieską sukienkę z dziurami.  Szyja dziewczynki, wydawała się  dłuższa i zbudowana  z samych kości i skóry, a rączki… Rączki to były same kości. Chude kosteczki, które bardziej wyglądały jak wykałaczki trzymały małe serduszko. Dziewczynka smutnie popatrzyła się na April, a  ta na chwilę  zapomniała jak się oddycha. 

Wdech. Wydech.

Wydawałoby się, że dziewczynka  otwiera usta by coś powiedzieć  a dziewczynie znowu zaparło dech w piersi.  Ból znowu przeszył jej głowę. Już miała krzyknąć, kiedy poczuła czyjąś dłoń  na ramieniu.   Dziewczyna otworzyła gwałtownie oczy, przed nią stała  filiżanka  z parująca herbatą. Przestraszona odwróciła wzrok na bok. Nad nią stała pani Colbert, głośnio  mlaskając z niezadowoleniem.
-Kochanieńka. Powinnaś  więcej jeść, a nie takie chuchro. Jak nie będziesz jadła to cie częściej będzie atakować taki ból głowy. – powiedziała z przekąsem.  Z kieszeni morelowego fartucha wyciągnęła małą buteleczkę i wysypała dwie małe, białe tabletki, po czym położyła je na  spodeczku od filiżanki.           
–A następnym razem proszę przyjść  i powiedzieć, to ci dam lekarstwa, a nie mi się tu będziesz z bólu zwijać. – dokończyła z uśmiechem. -  A herbatka, na koszt firmy- rzuciła niby od niechcenia kiedy zmierzała w stronę starego drewnianego baru.