Oto pierwsza notka na tym blogu. będzie trochę dłuższa niż kolejne, żeby was zachęcić i te sprawy ^^
Mam nadzieję, że wam się spodoba ( i, że sam szablon też wam się podoba) i, że zostaniecie na dłużej:)
Zapraszam do komentowania, obserwowania (dół bloga), zaglądania do zakładek i konstruktywnej krytyki, bo taka zawsze jest mile widziana:)
Do zobaczenia!:)
A tu coś jeszcze na dobry początek!
http://www.youtube.com/watch?v=6R07r5kH9N0
_________________________________________________________________________________________________
Jeżeli to czytasz, to być może jesteś w
niebezpieczeństwie. I to bardzo duzym
niebezpieczeństwie.
Pamiętaj o tym. Pamiętaj, że nikomu nie możesz ufać. Nie możesz wychodzić z szeregu. M A S Z być szarą myszką, dla własnego bezpieczeństwa.
Pamiętaj o tym. Pamiętaj, że nikomu nie możesz ufać. Nie możesz wychodzić z szeregu. M A S Z być szarą myszką, dla własnego bezpieczeństwa.
Kiedy nauczyciel wychowania fizycznego, od
niechcenia zapyta się, czy wszystko u
Ciebie dobrze ze zdrowiem, powiedz, że tak, oczywiście i odejdź. Jak
najszybciej.
Kiedy dyrektorka wyślę, Cię do lekarza „na rutynową kontrolę”, odpowiadaj krótko i zwięźle. Najlepiej kłam.
Kiedy dyrektorka wyślę, Cię do lekarza „na rutynową kontrolę”, odpowiadaj krótko i zwięźle. Najlepiej kłam.
Nikomu nie mów o tym
co widzisz.
O tym co wiesz o
innych.
O tym co czujesz.
A teraz idź. Przekaż
to innym, takim jak ty. Ale nie wzbudzaj podejrzeń.
Oni o nas wiedzą, a my
wiemy o nich.
Zaryzykuj.
Zaryzykuj.
Ale pamiętaj.
Oni boją się Ciebie, a ty nie powinieneś bać się ich…
Oni boją się Ciebie, a ty nie powinieneś bać się ich…
April delikatnie nacisnęła na metalową klamkę w kolorze starego złota i
popchnęła drzwi. Małe srebrne dzwoneczki wiszące przy framudze wydały czysty
dźwięk sygnalizujący przyjście
nowego klienta. Natychmiast po
przekroczeniu progu dziewczyna wciągnęła
do płuc zapach imbirowych ciasteczek,
wanilii i cytryny. Należał do jednych z
jej ulubionych zapachów. Skinęła głową w stronę starszej pani Colbert,
właścicielki lokalu, która teraz stała
za ladą i parzyła herbatę. Niebieskie
oczy starszej pani na chwilę
rozbłysły, małe zmarszczki dokoła oczu i
ust się pogłębiły a kąciki ust
delikatnie się uniosły. Momentalnie
dziewczynie zrobiło się słabo,
a obraz przed oczami się rozmył i zmienił. W miejscu
starszej pani zobaczyła młodą kobietę z pięknymi długimi
blond włosami upiętymi niebieską wstążką. Niebieska sukienka okalała
jej łydki, a sama kobieta uśmiechała w
dość zimny sposób. Tylko oczy pozostały
te same. Zawsze po oczach rozpoznawała
czy to ta sama osoba, czy może jednak nie zwariowała. Jednak
to trwało tylko ułamek sekundy.
Znów zakręciło jej się w głowie a po chwili na miejscu młodej dziewczyny
znów pojawiała się starsza pani. Ostatnio takie rzeczy zdarzały jej się często. Za często. Przetarła szybko oczy, po czym rozejrzała się
po małej kafeterii. W rogu pod wielkim obrazem , którzy przedstawiał zachód słońca
siedziała jakaś para. Chłopak opowiadał coś dziewczynie, jedną dłonią
ujmując jej delikatną dłoń a drugą żywo gestykulując. Czternastolatka uśmiechnęła się do siebie i
wzrokiem zaczęła szukać mojego
stolika. Kiedy okazało się, że jest wolny swobodnym krokiem ruszyła
w stronę starej drewnianej ławy, stojącej przy dużej szybie, z widokiem
na rynek. Zanim usiadła musnęła
ręką czerwony pled, który leżał na stole. Pamiętała ile razy pani Colbert opowiadała jej historię, „ile to się namęczyła żeby tą derkę
kupić”. Aż trudno pomyśleć, że ta miła
starsza pani, kiedyś wyglądała tak władczo i zimno. Westchnęła cicho i odsuwając krzesło rzuciła swoją torbę od Alex’a Chung’a , którą
tata przywiózł jej z
delegacji w Europie na kolana po czym
zmęczona osunęła się na krzesło. Przetarła twarz ręką i podparłam się na
łokciu. Za oknem kłębiły się chmary
ludzi. Gdzieś w tłumie dostrzegła małą dziewczynkę w żółtym płaszczyku , która pchała mały różowy wózek dla lalek.
April chłonęła widok zapewne drogiej zabawki. Wyglądał wspaniale. Pewnie gdyby
była młodsza dałaby się pociąć za taki wózek.
Zabawki dla dzieci nadal są
dostępne w sklepach, ale ich cena wzrosła czterokrotnie. „Dobrze, że Adam, ma
jeszcze swoje stare zabawki w dobrym stanie” pomyślała. Z początku zdziwiła
ją ta myśl, ponieważ ostatnio rzadko
myślała o siedmioletnim bracie. Miała swoje problemy. Spuściła głowę i skierowała wzrok na
granatową skórzaną listonoszkę, która przypominała raczej grubą teczkę,
wypchaną szkolnymi książkami niż ekskluzywną torebkę od znanego włoskiego
projektanta. Odpięła klamrę i
wyciągnęła ze środka mechaty piórniki od NICI i stary
zeszyt z okładką w arbuzy. Można powiedzieć, że to był jej pamiętnik. Przez
pewien okres czasu w ogóle do niego nie zaglądała, a kiedy ostatnio znalazła
go w pokoju, podczas sprzątania,
zdecydowała znów z niego korzystać.
April otworzyła notes na
pierwszej stronie. Pierwszy wpis
pochodził z przed dwóch lat, kiedy była w szóstej klasie i był napisany już wyblakłym piórem.
Początek Września 2111 r.
Czy przyjaciółka nie jest od tego,
żeby czasem dać kopa w tyłek i
powiedzieć,
że robisz coś nie tak?
Chyba jednak nie, prawda, szanowna W.K?
To napisała wtedy kiedy
na początku roku szkolnego pokłóciła się
z Wandą Kometry, swoją ówczesną przyjaciółką, o to, że upiła się na imprezie i
nic jej nie powiedziała. Dziewczyna
odpędziła od siebie to wspomnienie i
dalej zaczęła czytać swoje własne wpisy. Do końca września nie napisała w sumie nic konkretnego, prócz kilka cytatów, które wtedy wydawały jej się ważne, i jakieś przemyślenia o tym „jakie
to czytanie książek nie jest fajnie” . Ostatni wpis z września lubiła chyba
najbardziej i często go przywoływała.
Koniec września 2111 r.
Czasem bym chciała żyć w innych
czasach. Na przykład podczas II wojny Światowej i umrzeć za jakąś konkretna i
ważną sprawę.
Mimo to, że od wpisania tych trzech wersów minęły prawie dwa lata, opinia dziewczyny nie zmieniła się na ten temat.
- To chyba jedyna myśl, która towarzyszy mi przez tak długi okres czasu- burknęła do siebie, odrzucając włosy na bok i przerzucając kilka kartek do przodu jednocześnie. Zatrzymała się na jednym z ostatnich wpisów z przed około półtora roku. Był tam też wklejony kawałek gazety, który zawsze wzbudzał we niej wewnętrzny niepokój.
Koniec Lutego 2111
ZACHODNIA AMERYKA ZAATAKOWANA PRZEZ
CHINY!
PREZYDENT WPROWADZA STAN WOJENNY.
Linie samolotowe wstrzymane! Strajkujący wychodzą na ulicę! Ameryka w chaosie!
Nevada, Kalifornia i Oregon zaatakowane przez Chiny! Co na to rząd USA?
Jak donoszą najświeższe fakty, prosto z samej stolicy, Chiny zrzuciły na Amerykę bomby jądrowe. Prezydenci stanów dziś rano otrzymali specjalne polecania związane z wczorajszym nalotem, wiąże się to także z nową polityką.
PREZYDENT WPROWADZA STAN WOJENNY.
Linie samolotowe wstrzymane! Strajkujący wychodzą na ulicę! Ameryka w chaosie!
Nevada, Kalifornia i Oregon zaatakowane przez Chiny! Co na to rząd USA?
Jak donoszą najświeższe fakty, prosto z samej stolicy, Chiny zrzuciły na Amerykę bomby jądrowe. Prezydenci stanów dziś rano otrzymali specjalne polecania związane z wczorajszym nalotem, wiąże się to także z nową polityką.
„- Musimy zmniejszyć ilość stanów,
inaczej nie damy rady zapanować nad sytuacją
w kraju. Każdy stan ma zawrzeć Unię z dwoma innymi. Inaczej nie
damy rady” – cytujemy naszego premiera.
Ale czy na pewno nie damy rady? Czy
Ameryka w ten sposób ma z prochów
powstać czy w proch się obrócić?
„To,
czy przeżyjemy wybuch bomby atomowej zależy w dużej mierze od tego, jak blisko
wybuchów będziemy się znajdować i jaką ilość remów, czyli jednostek
promieniowania, przyjmiemy. Jeśli jesteśmy bardzo blisko, promieniowanie
jonizujące prawie natychmiast zniszczy nasz układ nerwowy. Nawet jednak jeśli
znajdujemy się dalej, nie mamy dużych szans na przeżycie”
-Tak
myślało społeczeństwo jeszcze około sto lat temu. -
Dziś zapewniamy dla państwa, że skutki zrzucania bomby nie będzie miało tak tragicznych skutków. Nasi ekolodzy i naukowcy z całego świata już znacząco osłabili moc wybuchu. Nie oznacza to jednak, że nikt nie zginął. Dla pewności radzimy pozostać w domach. W ciągu najbliższych kilku dni pracownicy socjalni do każdego domu w stanie powinni przynieść specjalne leki na poprawienie odporności na promieniowanie…
Dziś zapewniamy dla państwa, że skutki zrzucania bomby nie będzie miało tak tragicznych skutków. Nasi ekolodzy i naukowcy z całego świata już znacząco osłabili moc wybuchu. Nie oznacza to jednak, że nikt nie zginął. Dla pewności radzimy pozostać w domach. W ciągu najbliższych kilku dni pracownicy socjalni do każdego domu w stanie powinni przynieść specjalne leki na poprawienie odporności na promieniowanie…
Niestety
to, co planuje prezydent i władze naszego kraju, jest tajemnicą rządową.
CZYTAJ
DALEJ
STRONA : 53!
STRONA : 53!
Dalej już tekst był pisane przez Ap, jej dużym
ozdobnym pismem :
Czy tata wróci do kraju z Europy? Skoro nie
ma połączenia między Berlinem a Nowym Jorkiem?
Jak o tym myślę to chce mi się płakać… Czy tata wróci? On tam nie może
zostać! Może mu pomoże to, że ma otworzyć tą nową firmę Indiana? Nie to
bezsensu - w tym miejscu na kartce widniała mała płacząca
buźka, dalej pisałam od nowej linijki – Ostatni
raz się tak bałam, jak się dostał do tej tajniej jednostki wojskowej w Iraku,
dobrze, że nie mógł wtedy jechać podpisać papierów bo miał operację nogi.
Kocham Cie tato.
Będę się o Ciebie modliła.
Wdech. Wydech.
Wydawałoby się, że
dziewczynka otwiera usta by coś
powiedzieć a dziewczynie znowu zaparło
dech w piersi. Ból znowu przeszył jej
głowę. Już miała krzyknąć, kiedy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
Dziewczyna otworzyła gwałtownie oczy, przed nią stała filiżanka
z parująca herbatą. Przestraszona odwróciła wzrok na bok. Nad nią stała
pani Colbert, głośnio mlaskając z
niezadowoleniem.
-Kochanieńka.
Powinnaś więcej jeść, a nie takie
chuchro. Jak nie będziesz jadła to cie częściej będzie atakować taki ból głowy.
– powiedziała z przekąsem. Z kieszeni
morelowego fartucha wyciągnęła małą buteleczkę i wysypała dwie małe, białe
tabletki, po czym położyła je na
spodeczku od filiżanki. –A następnym razem proszę przyjść i powiedzieć, to ci dam lekarstwa, a nie mi się tu będziesz z bólu zwijać. – dokończyła z uśmiechem. - A herbatka, na koszt firmy- rzuciła niby od niechcenia kiedy zmierzała w stronę starego drewnianego baru.